Przegonili Belzebuba

Przegonili Belzebuba, to relacja z działań ekip “miniCO” & uszczelnianiekominow.pl w jednej z rybnickich kotłowni, która do niedawna zatruwała życie ludziom naokoło, a dziś przechodnie na ulicy nie odgadną, że ten dom ogrzewany jest węglem.
Budynek to jeden z niewielu domków jednorodzinnych wetkniętych pomiędzy bloki. Właściciel nie był z tych, co rąbią na opał kredensy. Palił uczciwym węglem. Niestety w jego kotłowni zagnieździł się górno-dolny generator dymu.
Wyżej wspomniany fakt sąsiedztwa samych bloków jest kluczowy dla fabuły. To właśnie mieszkańcy bloków, wędzeni regularnie dymem z komina tego jedynego budyneczku, regularnie wzywali patrol Straży Miejskiej. Strażnicy z obowiązku przyjeżdżali i stwierdzali, że po raz kolejny nie dochodzi do spalania materiałów, za które można by przyznać mandat. Jest kopcone zupełnie legalnie, więc w tym miejscu rola Straży Miejskiej się kończy.
Jak żyć? Z jednej strony człowiek, co pali dobrym węglem zgodnie z instrukcją obsługi kotła, a ten kopci jak wściekły i nic z tym nie można zrobić. Z drugiej strony mieszkańcy bloków wędzeni w zimnym dymie węglowym. Brakowało tylko, żeby ktoś powołał Blokowy Alarm Smogowy, który demokratycznie przegłosowałby przymusową eutanazję jednego osobnika dla ratowania zdrowia większości.
Zanim by do tego doszło, właściciel domku dowiedział się, że są jacyś goście w okolicy, co rozwiązują nierozwiązywalne problemy w kotłowni. Miał już dość ciągłych nalotów Straży Miejskiej oraz lejącej się z kotła litrami smoły, która zakleiła cały komin i doprowadziła w końcu do pożaru, po którym komin się rozszczelnił.
Tak wyglądał wylot komina, który codziennie rozkładowo wymiotował na okolicę siwą chmurą niespalonych gazów węglowych.
Komin wymagał czyszczenia przez specjalistyczną ekipę a następnie szlamowania czyli uszczelnienia pęknięć powstałych w następstwie wcześniejszych pożarów sadzy.
Gdy komin był już zdatny do użytku, ekipa “Rybnik bez dymu” przystąpiła do naprawy kotła. Przeróbka na górne spalanie, doprowadzenie powietrza wtórnego i instruktaż z rozpalania od góry.
Dwa miesiące później komin wygląda jak na poniższym obrazku. Czyli znakomicie! Parę milimetrów suchej, sypkiej sadzy, która wręcz wydaje się szara w porównaniu z asfaltem, jaki tu wcześniej zalegał. To najlepsze świadectwo, że ten komin już nie kopci a nawet że ledwo co dymi.
Tak oto rozwiązano kopcący problem bez ofiar w ludziach, nikłym kosztem. Nikt niestety nie wydał 10 tysięcy na atestowany ekologiczny kocioł, nie było pomocy z Unii Europejskiej, więc i nikt na tym poważnie nie zarobił. Zyskał właściciel domu, bo teraz ma więcej ciepła za te same pieniądze. Zyskała okolica, której ten komin już więcej nie uwędzi.